czwartek, 23 lutego 2012

002 - Legowelt - the teac life



..a więc jednak można
bez gierek z przedsprzedażą w cenie dziesięciu innych tytułów,
bez discogs-klakierów piejących z zachwytu na kilka miesięcy przed faktyczna premierą,
bez nakręcania spekulantów polujących na (niby)limitowane, kolorowe edycje,

bez głupot - zwyczajnie, "po staremu" ukazał się 4-płytowy (14-plikowy) album Legowelt.

Album, który z jednej strony mógł ukazać się 20 lat temu, z drugiej mógłby zaczekać na premierę kolejne 20 i nadal brzmiałby równie ciekawie. zero plastiku, gadżetów, tanich trików - całość przepełnia coś co za wielką kałużą nazywają "machine soul" (świetne określenie dla którego nie potrafię w tej chwili znaleźć godnego odpowiednika) .
Ten materiał to nie tylko barwy i rytmy, to wehikuł przenoszący słuchacza do zamierzchłych czasów kiedy ludzie poznawali się na zadymionym parkiecie, na kanapie w chill-out'cie lub pomiędzy regałami w lokalnym sklepie płytowym..
i kosztuje znacznie mniej niż Delorian
(w wersji cyfrowej - nie kosztuje nic) 

10/10